sobota, 27 lutego 2016

STĄPAJĄC PO ZIEMI WYJĄTKOWEJ, CZYLI PRZECHADZKA PO IZRAELU


Zanim zanurzymy się na blogu w tematyce wiosennej (w głowie już kwitną nowe pomysły ;)) chciałabym się przed Wami usprawiedliwić ze swojej nieobecności. Początkowo wyjazd służbowy, a później tygodniowy urlop zagraniczny zabrały mi czas żebym mogła dostatecznie o Was zadbać. Ale mam nadzieję, że mi wybaczycie, gdyż mogłam w tym czasie zadbać o siebie, a dziś ze świeżą głową zabrać Was na wycieczkę po Izraelu, widzianym z mojej perspektywy. 



Zacznę od tego co i Wam na pewno jako pierwsze przyszło na myśl po przeczytaniu kraju, do którego zawędrowałam, a także co spędzało sen z oczu moich bliskich. Czy nie bałam się tam jechać? Przecież media bombardują Nas ciągle informacjami o incydentach, jakie mają miejsce w tym państwie i o iskrzącym konflikcie w bliskim sąsiedztwie. Jak każdy, myślący zdroworozsądkowo człowiek, bałam się cholernie. Ale postanowiłam, że skoro los daje mi taką szansę, zagłuszając niepokój, muszę z niej skorzystać. I powiem Wam szczerze, że ani przez minutę nie pożałowałam tej decyzji. Podczas tygodniowego pobytu nie było nawet jednej sytuacji zagrażającej naszemu bezpieczeństwu. A ilość wojska i patroli policyjnych na ulicach była tylko nieznacznie większa od tej, którą spotyka się u Nas. Czołg owszem widziałam, ale tylko w muzeum. Dlatego jeśli jesteście ciekawi tego miejsca i kołaczą Wam w głowie wątpliwości, szczerze doradzam porzucić je i przekonać się na własnej skórze. Wróciłam, cała, zdrowa i piszę dla Was tę relację. Czy może być lepsza rekomendacja dla moich słów? W takim razie zaparzcie sobie szybciutko kubek gorącej kawy i zapraszam na wyprawę po Ziemi Izraela.




Nasza wycieczka była zorganizowana przez biuro podróży i jej tempo było dość szybkie, więc nie zobaczycie tutaj zdjęć starannie dopracowanych stylizacji na tle zielonych palm, ponieważ zwyczajnie nie było na to czasu ani nie było ze mną mojego fotografa. Jednak dzięki temu, że plan był szczegółowo rozpisany, a tempo zawrotne w tydzień zdążyliśmy przejechać Izrael wzdłuż ( wszerz raczej nie ma się gdzie rozpędzać ;)) i liznąć jeszcze odrobinę Autonomii Palestyńskiej. Poznaliśmy ogrom wątków, które są z tym państwem związane. Zapewne gdybyśmy mieli więcej czasu udałoby się dokładniej wgryźć w kulturę mieszkańców Izraela i poznać więcej ich sekretów, lecz zostawię Wam tę odrobinę niedopowiedzeń żebyście sami mogli je poznać, jeśli zechcecie. 




Wyprawa ta miała oczywiście również charakter religijny, ponieważ jest to miejsce, gdzie państwa od religii rozdzielić się nie da i jest to jednocześnie obszar gdzie mnogość, szczególnie znaczących, obiektów sakralnych sprawia, że stają się one także celem podróży. Jednak nie chcę na blogu poświęcać temu wiele miejsca, gdyż tę sferę zostawię dla siebie. Mogę powiedzieć jedynie tyle, że na pewno dla osoby wierzącej zobaczenie miejsc tak legendarnych i tak ściśle związanych z wiarą, to niesamowite i zapierające dech w piersiach uczucie. Choć ja osobiście wyobrażałam je sobie inaczej, każdemu dla kogo te sprawy mają znaczenie serdecznie życzę odwiedzenia tych miejsc i przekonania się samodzielnie jak wyglądają.




Izrael z całym swoim bogactwem to szalenie różnorodny kraj. Począwszy od samej przyrody i zmiennego klimatu. Przez tydzień nacieszyłam oczy zielenią bujnych palm, krajobrazem pustynnym, bogatymi w roślinność wzgórzami , malowniczymi miasteczkami usytuowanymi na wzniesieniach, o wybrzeżu Morza Śródziemnego i przepięknej, słonej tafli Morza Martwego nie wspominając. Był to raj dla moich oczu i zaspokojenie ciekawskiego charakteru oraz wymagań estetycznych. Krajobrazy przepiękne, choć nie bez wad, co daje się we znaki mieszkańcom. Nie obyło się również i bez rozczarowań. 

Wybrzeże Morza Śródziemnego

Zachwycając się magicznym nastrojem ciasnych miasteczek jak np. Jerozolima czy Betlejem, niestety spotykałam też w wielu miejscach ogromne stosy śmieci wydzielających straszny smród. Zwłaszcza na terenach zamieszkałych przez Arabów. A szkoda, bo piękne, pokryte jasnym kamieniem budynki naprawdę nie potrzebują wiele, by czuć się pośród nich dobrze. Pozostawiło to lekki niesmak. 

Kąpiel w Morzu Martwym

Niesamowite i zadziwiające było dla mnie też współistnienie różnych światów obok siebie. Mówię np. o świecie ortodoksyjnych Żydów, których treścią życia jest wiara i religia, a styl życia jest bardzo rygorystycznie podporządkowany wierzeniom, a np. osobami niewierzącymi czy niepraktykującymi, którym znany jest dobrze model życia "zachodniego", chciałoby się powiedzieć, z jego wszystkimi uciechami i przyjemnościami. Najlepszym zobrazowaniem tego tygla kulturowo- religijnego jest Jerozolima. Dla mnie zwiedzanie jej to było niezwykle fascynujące przeżycie. Naznaczone historią i tradycją świątynie sąsiadują z nowoczesnymi, zachodnimi sklepami jak np. Zara. Widziałam skromnie i nienachalnie ubrane żydowskie Żony z zasłoniętymi włosami, czy też samych Żydów w skrzętnie wybranych, czystych koszulach, płaszczach i kapeluszach, a kilka ulic dalej podziwiałam dobrze znane mi z Europy kroje i fasony na młodych mieszkańcach Izraela mających inne przekonania. Nigdzie tak jak tam te kontrasty nie rzucały mi się w oczy. Choć za pewne nie zawsze tak ich wypatrywałam. 


Kopuła na Skale

Zachwycająca jest też mieszanka starości z nowoczesnością. Wiele zabytkowych budowli pamiętających najstarsze czasy , a obok nich rozwijający się przemysł hi tech, potężne budynki firm informatycznych  i nowoczesne wieżowce. Pionierem w tym względzie jest zdecydowanie Tel Awiw, najmłodsze miasto Izraela jakie odwiedziliśmy. Patrząc na te kontrasty z boku ciekawie pokazuje to jak bardzo zmienił się ten kraj. 


Garderoba na bazarze w Jerozolimie

Z tych aspektów wycieczki, które mnie zaskoczyły, a nawet nie spodobały się, to na pewno również bolesne pomieszanie sfery sacrum i profanum w postaci natarczywych i głośnych handlarzy w wielu miejscach związanych z religią. Dla mnie było to bardzo rażące, a stawiając się w miejscu osób, które wybierają ten kraj na kierunek swoich pielgrzymek i są bardziej religijne ode mnie, z pewnością będzie to nawet bardziej szokujące. Rozumiem oczywiście mieszkańców tych miejsc, dla których handel jest zapewne głównym źródłem utrzymania, a miejsca te są odarte ze swojej świętosci, natomiast jeśli połączymy to z ich usposobieniem i głośnym zachowaniem, wydaje Nam się to być zwyczajnie niegrzeczne i odbiera nieco magii.

Ogrody Bahaitów, panorama Hajfy i Morze Śródziemne

Nie sposób tutaj też nie wspomnieć o zwyczaju "targowania się" na tamtejszych bazarach. Nie są to plotki, sprawdziłam na sobie. Rzeczywiście większość transakcji rozpoczyna się od zachęcającego okrzyku handlarza i od Was dalej już zależy jak potoczy się "gra" i z jakim łupem lub obniżoną ceną opuścicie sklep. Jest to bardzo elastyczne podejście, typowe dla tamtych okolic. Nieskromnie powiem, że kilka rzeczy udało mi się nabyć po niższej cenie :).

Solny brzeg Morza Martwego

Pogodowo Izrael przywitał Nas słońcem, na pustyni i w okolicach Morza Martwego nawet upałem, ale były też dni chłodniejsze i deszczowe. Nie poskąpiono Nam także podziwiania pięknej tęczy na izraelskim niebie. Z tego co wiem, patrząc na panującą tam porę roku, pogoda potraktowała Nas naprawdę łaskawie. 


Pustynia Judzka

Kulinarnie jest to również obfity kraj. Słynie między innymi z przypraw, wspaniałych, świeżych owoców prosto z plantacji, hummusu (pasty z cieciorki), daktyli, falafeli i chlebka typu pita. Ja oczywiście skosztowałam wielu lokalnych smakołyków i wydaje się, że  pomimo intensywnego trybu wycieczki, wróciłam nieco cięższa niż wyjeżdżałam. Natomiast moim prywatnym niekwestionowanym hitem stał się świeżo wyciskany sok z granatu. Dla mnie bomba! Witamin oczywiście! 


Podsumowując Izrael jest to miejsce na pewno warte odwiedzenia dla osób religijnych wielu wyznań, dla wielbicieli architektury i pięknych widoków, dla smakoszy i amatorów nowych smaków, dla socjologów i obserwatorów życia innych społeczności i wszystkich tych, których to miejsce ciekawi i chcieliby spojrzeć na wszystko z nieco innej perspektywy. Jednym słowem- warto!

Jeśli dotrwaliście do końca posta to bardzo Wam dziękuję a jako nagroda za cierpliwość mam specjalny upominek. Tylko popatrzcie!


Wlazłam na wielbłąda


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz